gospodarczeserwisy
  KU RWA MA Ć
 


Ludzie którzy dużo przeklinają raczej nie są dobrze postrzegani w społeczeństwie. Kulturalne osoby na ogół przecież starają się unikać tego typu słownictwa – szczególnie w towarzystwie. Jednak pewne badania, którym swego czasu poświęciliśmy uwagę, pokazały już nam, że przeklinanie wcale nie świadczy źle o człowieku – wręcz przeciwnie. Jeśli chcecie poczytać trochę więcej na ten temat, to odsyłamy Was do jednego z naszych poprzednich wpisów. Dzisiaj wciąż pozostaniemy przy temacie przekleństw. Tym razem jednak zajmiemy się ich nietypowym wpływem na ciało człowieka. No bo przecież kiedy z naszych ust wydostanie się soczyste „kur*a mać” nie pozostaje to bez żadnego wpływu na nas samych. O co jednak chodzi?

Badacze z University of Keele w Staffordshire natknęli się na pewien ciekawy eksperyment. Jego wyniki głosiły, że jeśli stanie nam się krzywda, to nasze ciało znacznie lepiej znosi ból, kiedy sobie przeklniemy. Idąc tym tropem postanowili sprawdzić, czy ciało człowieka, przy okazji używania przekleństw, nie zyskuje dodatkowej siły. W tym celu zebrano dwie grupy ochotników, których średnia wieku wynosiła 21 lat. Pierwsza grupa składała się z 29 osób, a druga z 52. Ich zadania były bardzo proste.

Członkowie pierwszej grupy musieli pedałować na rowerach stacjonarnych przez pół minuty w kilku seriach. W jednej części serii przy okazji pedałowania wypowiadali jakieś neutralne słowa. W drugiej części serii używali zamiast tego przekleństw. Wyniki jasno pokazały, że przy przeklinaniu ochotnicy pedałowali z nieco większą mocą. Konkretnie zwiększyła się ona o całe 24 waty.

Członkowie drugiej grupy mieli za zadanie uciskać w garści specjalne urządzenia, które również mierzyły ich siłę. Oczywiście zadanie podzielono na kilka serii i – jak w przypadku pierwszej grupy – w pewnej części serii ochotnicy musieli wypowiadać neutralne słowa, a w innej części serii musieli zamiast tego używać przekleństw. Siła nacisku przy okazji przeklinania zwiększyła się średnio o całe 2,1 kilograma.

Jeśli więc nie możecie poradzić sobie z otworzeniem mocno zakręconego słoika lub wyjechaniem na szczególnie stromy podjazd na rowerze, po prostu soczyście przeklinajcie – powinno pomóc.


KU RWA MA Ć  -, te słowa to osobliwości i należy je wymawiać nie łącząc to katolicu połączyli osobliwości i wyszło z tego złość do matki

ku- wewnętrzna pustka
rwa - energia(impuls) obecna w domu , (we mnie ) w równowadze
ma- w dwójnasób skierowany do miejsca (domu, ciała)
Ć -czi , otwarta energia

W efekcie powstaje Słowiańskie przywołanie mocy zakazane przez tych co nas podbili i napisali iż nas oświecili pozdrówko

ziemia to twarty dysk i cała wiedza jest w niej i jeżeli wywalisz szystko co do tej pory nauczył cię system to ziemia przemawja ponoć to czaneling z kosmosu a ja wiem że to mama GAJA ziemia to dla niej przekleństwo




Brytyjski haker ostrzega! USA mają armię w kosmosie


Gary McKinnon, brytyjski haker, który włamał się do komputerów NASA i Pentagonu twierdzi, że Amerykanie stworzyli potajemnie kosmiczną flotę. Dowodem na to ma być znaleziona przez niego lista „nieziemskich oficerów” oraz zdjęcie tajemniczego „UFO” na orbicie Ziemi…

– Skanowałem komputery w poszukiwaniu informacji. Znalazłem arkusz w Excelu zatytułowany „Nieziemscy oficerowie”. Były tam ich nazwiska i stopnie. Była też rubryka dotycząca jakiejś „wymiany” między poszczególnymi jednostkami. Ich nazwy zaczynały się od „USS”, więc zrozumiałem, że muszą oni posiadać w kosmosie flotę – powiedział w najnowszym wywiadzie Gary McKinnon – brytyjski haker, który niedawno uciekł spod topora amerykańskich prokuratorów żądających dla niego 70 lat więzienia.

Przez 10 lat toczył sądową batalię o zablokowanie swojej ekstradycji do USA, gdzie oskarżano go o nieuprawniony dostęp do poufnych danych oraz unieruchomienie sieci komputerowej kilku ośrodków rządowych i wojskowych.

W grę wchodziła też potencjalna sensacja stulecia. Przyciśnięty do muru haker opowiedział bowiem mediom, że trafił na ślad ściśle tajnego amerykańskiego programu kosmicznego. Świadczyła o tym wspomniana lista „nieziemskich oficerów”, a także zdjęcie „UFO” na orbicie, które znalazł na komputerze należącym do NASA. Prokuratorzy z USA odgrażali mu się, że „usmażą” go za to i wtrącą na resztę życia do więzienia za cyberterroryzm.

Jak Gary zhakował Amerykę

Nim ktokolwiek usłyszał o Wikileaks czy Anonymous, pojawił się on: Gary McKinnon. Nieśmiały bezrobotny kawaler, rocznik 1966, typowy nerd używający w środowisku pseudonimu „Solo”, znalazł się nagle w centrum światowej afery, po tym, jak w marcu 2002 r. aresztowano go za włamania do amerykańskich komputerów rządowych i wojskowych.

Tamtego dnia ktoś zadzwonił do drzwi. Haker mieszkał wtedy z dziewczyną w północnym Londynie, w domu jej ciotki. Okazało się, że to policja. Parę aresztowano i zarekwirowano wszystkie znalezione w domu komputery (także te należące do znajomych McKinnona, które dla nich naprawiał). Po przesłuchaniach Solo dowiedział się, że grozi mu ekstradycja do USA. Wyszedł jednak na wolność z nakazem stawiania się na kolejne przesłuchania.

– Sformułowano siedem zarzutów umyślnego działania na szkodę i nieautoryzowanego dostępu do danych – opowiadał w wywiadzie z 2006 r. – Za każdy grozi mi 10 lat. Początkowo amerykański rząd chciał iść ze mną na ugodę. „Jeśli nie będziemy zmuszeni ubiegać się o ekstradycję i stawisz się dobrowolnie, skażemy cię tylko na 3–4 lata, które będziesz mógł w większości odsiedzieć w swoim kraju” – proponowali.

McKinnon nie miał na to ochoty, bo jak przyznał, chciano obarczyć go dodatkowo winą za kilka spraw, z którymi nie miał nic wspólnego. Po nagłośnieniu jego przypadku w brytyjskich mediach zgłosiło się wiele osób oferujących mu pomoc prawną. Jednak na nieszczęście dla Solo, w 2003 r. podpisany został Amerykańsko-Brytyjski Traktat o Ekstradycji ułatwiający wydalanie z UK tych obywateli, którzy złamali prawo w USA. W 2005 r. strona amerykańska przypomniała sobie o McKinnonie i rozpoczęła procedurę ubiegania się o jego ekstradycję, na którą później zgodził się szef brytyjskiego MSW John Reid.

Na Solo padł wtedy blady strach, dlaczego tak bardzo chciano jego głowy?

Oficjalnie chodziło o włamania do 97 (!) komputerów, skasowanie haseł i spowodowanie strat w wysokości ok. 700 tys. USD. Jego ofiarą padła m.in. Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), Centrum Badań Kosmicznych im. Johnsona, Pentagon, a także bazy wojskowe. W arsenale marynarki w Earle (New Jersey) w rezultacie działań McKinnona przez tydzień nie działała sieć komputerowa, paraliżując flotę na Atlantyku. Po jego „odwiedzinach” przez dobę niedostępnych było także 2000 (!) komputerów należących do Waszyngtońskiego Okręgu Wojskowego.

Była też druga strona medalu.

armia-w-kosmosie





























 
  ŁĄCZnie stronę odwiedziło już 55677 17975 odwiedzający ZNAJ DUJ OM tutaj! ƛ  
 
ƛ - otwarte "ƛ" duże pochodzi z JAMAJKI Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja